sobota, 9 stycznia 2016

Detoks - 25 grudnia...

Koszmarna noc to była. Długo nie mogłem zasnąć, a gdy to w końcu nastąpiło, dopadły mnie posrane sny. Kilka razy przymusowo się budziłem. Chyba mój mózg już tego nie wytrzymywał i tym sposobem się bronił.

JAK TRWOGA, TO DO BOGA

Kiedyś stosowałem tę zasadę i... nijak nie działało. Bo niby z jakiej racji? To jak do przyjaciół tylko, gdy ma się problem. Takim zachowaniem ciężko uczynić z kogoś przyjaciela. Raczej śmietnik dla własnych brudów.
Wracając jednak do Boga, ostatnio sporo czasu spędzam na rozmowie z nim. Wczorajszego wieczoru pobiłem chyba rekord. Nie o rekordy jednak chodzi, a o zgłębianie relacji na różnorakich płaszczyznach. Dzięki temu ja, totalny ignorant, zyskuję z Panem kontakt, jakiego w życiu nie miałem i w jaki nie wierzyłem.

Jestem tak przyzwyczajony do mego małego aparatu, że jego brak zawsze mnie smuci. Nie bez przerwy, lecz chwilami, jak na przykład dzisiejszego poranka, gdy wschodzące słońce rozświetlało nieliczne obłoki w piękny, różowy sposób.

CZASEM SZKODA UTRACONYCH KADRÓW

List do Mej Pani chciałbym napisać. Jak mam to jednak zrobić, skoro nie wiem, co napisać? Znowu "przepraszam"? Póki co wiersz napisałem (do przeczytania tutaj >>). Tak chyba łatwiej jest mi się wyrazić.

NAUCZYĆ SIĘ DOKŁADNIEJ I CZĘŚCIEJ WYRAŻAĆ SIEBIE. NIKT NIE MA OBOWIĄZKU SIĘ NICZEGO DOMYŚLAĆ.

Do kaplicy dziś poszli. Ja też się zapisałem. Przy drzwiach zaznaczyli, że tylko pacjenci lekowi. Pielęgniarka nowa jak dla mnie, bo po urlopie wróciła, więc śmiało mógłbym okłamać.Czy o to w tym jednak chodzi? Czy na tym opiera się życie? Czy pijąc nie dość razy to robiłem? Mimo chęci, nie poszedłem. Nie widziałem sensu i bardzo mnie to cieszy.

NAUCZYĆ SIĘ NIE KŁAMAĆ.

Choć będąc trzeźwym nie mam z tym problemu i jestem szczery do bólu, to muszę się jednak jeszcze sporo nauczyć. Jeśli nauczę się być szczerym w przypadku krytycznych myśli, to mam szansę na sukces. 
Długo czekać nie musiałem, bo pół godziny po powrocie ludzi z kaplicy, przyszedł kapłan. Spowiedź i komunia wlały we mnie sporo ulgi.

Koleżanka mi obcinak i pilnik do paznokci pożyczyła. To niesamowite, jak bardzo człowiek jest zależny od różnych małych rzeczy. Oczywiście człowiek, któremu na czymś zależy, bo miewałem okresy, że wszystko miałem gdzieś.

Straszne wahania nastroju mam dzisiaj. Chwilami mnie zamula, a za moment roznosi. Mam napady euforii i optymizmu, a kilka minut później ogarnia mnie lęk, wręcz panika. Najbardziej boję się tego, by mnie Moja Pani nie zostawiła. Wtedy moje życie straci sens. Jeśli go nie straci, zrobię wszystko, co będzie niezbędne dla mego trzeźwienia. Muszę wrócić na mitingi, które porzuciłem w sierpniu i znaleźć dobrego terapeutę. Wierzę terapeutom, zatem jeśli trafi się logiczny, to zastosuję się do wszystkich jego sugestii.

ZNALEŹĆ TYLE SIŁY, BY NOSIĆ MOJĄ PANIĄ NA RĘKACH.

Koniec kawy na dzisiaj (14:50). Muszę zadbać o swój sen.


NAUCZYĆ SIĘ DBAĆ O SIEBIE.

Zgodnie z tym, co powyżej, wykapałem się grzecznie i pranie zrobiłem. Nawet od kolegi dwa psiki dezodorantu wziąłem. Sam nie wiem, czy śmiać się z tego, czy płakać. E, nie ma co płakać.
Kolację o 16 dziś nam dali. Trochę to dziwne wszystko i dość nieregularne. Gdyby nie Pani Moja i jej dostawa jedzenia, to mocno bym cierpiał, by dotrwać do rana. Czyż ona nie jest cudowna(?).
Najgorsze w takich momentach jak teraz (tuż po skokach napięcia) jest to, że nie potrafię w lustro spojrzeć spokojnie. I nie chodzi tu wcale o to, jak bardzo zarosłem.

ODNALEŹĆ SWOJĄ WARTOŚĆ.

Bardzo trudną rozmowę z Moją Panią miałem. Konstruktywną w mym odczuciu, lecz bolesną, bo o strachu. Ona boi się mych emocji, a tym samym mnie i mojego picia. Wcale się nie dziwię, bo zafundowałem jej wiele złego. Ja natomiast wpadam w panikę na myśl, że mogłaby mnie zostawić. Nie miałbym jej tego za złe, lecz nie wiem, jak miałbym to przeżyć. Czy skupiam się na negatywach? Nie sądzą. Staram się nie skupiać, lecz jednocześnie, nie tłumić.

TŁUMIONE EMOCJE SIEJĄ SPUSTOSZENIE.

Pod koniec dnia zyskałem nieco spokoju. Przemyślałem kilka spraw podczas swej dodatkowej kolacji i doszedłem do przekonania, że przecież Moja Pani mnie kocha, a kochająca kochanego nie porzuca. Co zatem będzie dalej? Tego nie wiem. Pewnym jest jednak, że przede mną wiele pracy nad sobą i więcej pokory wobec swego alkoholizmu. Przed nami natomiast, sporo pracy nad związkiem, szczególnie nad komunikacją.
Sympatyczny koniec dnia zaliczyłem. Zszedł na fajnych rozmowach w dobrym towarzystwie.
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz