poniedziałek, 19 stycznia 2015

Dzień czterdziesty drugi...

Z zeszytu:

"Dziś pogoda przednia. W sam raz na pranie, ale takowe zrobiłem trzy i dwa dni temu. Społeczność spokojna była, a w porównaniu z wczoraj, wręcz nudna. Dwóch nowych pacjentów na oddział doszło. Od rana nic ciekawego. Teraz czekam na dole, na grupę. Wcześniej już trochę z Z. gadałem. Tak ogólnie, o sytuacji z wczoraj, o mitingu, o podejściu i rozumowaniu ludzi. Takie tam.
Na grupie niezmiennie ciekawie było. Pracę czytał kolega A. i całkiem konkretne opisy mu wyszły (1). Po przerwie, w pierwszej części zostaliśmy sami. Po obiedzie Z. powrócił, a swe prace czytali koledzy R. i K. Ten drugi to nieźle pogrążony jest...
Wykład z H. był na szczęście krótki, bo strasznie mnie na nim muliło (2). Poszedłem po nim poleżeć i zasnąłem. Przespałem przy okazji prawie cały film edukacyjny. Po kolacji jak zawsze kąpiel, a później strzygłem chłopaków (sztuk trzy). Podobnie zresztą było wczoraj wieczorem.
Zadzwoniłem do koleżanki B. Bardzo mnie na duchu podniosła ta rozmowa. Zaoferowała mnie także swą pomoc, jeśli będę jej potrzebował (...)."

(1) Bardzo różnie z tym bywało. Szczególnie osoby piszące swoje pierwsze prace, często rozmijały się z tematem lub ideą mu przyświecającą. Nieraz też temat traktowany był ogólnikowo. Ewentualnie pojawiała się w nich cała masa zaprzeczeń bądź innych usprawiedliwień. W sumie wiele trafiało do tzw. poprawki.
(2) Jak zawsze w przypadku tej terapeutki, którą cechuje straszna monotonia wypowiedzi.
(<< dzień czterdziesty pierwszy) (dzień czterdziesty trzeci >>)
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz