poniedziałek, 23 lutego 2015

Dzień czterdziesty trzeci...

Z zeszytu:

"Od wczorajszego wieczora jakiś spokój i radość mam w sobie. Chyba po tym ostatnim telefonie. Noc jednak wbrew temu miałem jakąś dziwną. Przebudzałem się kilka razy, lecz mim to jestem wyspany. Na społeczności dwie baby się z nami żegnały (D. i M.). Na grupie jedną część mieliśmy z Z. Czytał kolega D. i raczej nic miłego od nas nie usłyszał. Wręcz przeciwnie "kop w dupę"' z którym później musiał pozostać sam (1). Druga część przypadła z L. Czytał kolega R., a była to jego pierwsza praca, która okazała się totalnym bigosem (2).

Terapeutka powiedziała mnie, bym zaczął codziennie przed snem myśleć trochę o przyszłości. Zostałem z nią po zajęciach, by jeszcze na ten temat pogadać. Na własne życzenie zadała mnie również temat specjalny: "Co mnie przeszkadza w mojej dumie?". Ciekawy.

Po obiedzie, ok. 14, przybyli do nas klerycy z opłatkiem, kolędą i rozmową. Bardzo sympatyczne spotkanie z tego wyszło (3). Pogadałem se z ich "przywódcą", Marcinem. Fajny chłop, który miał już kontakt z osobami uzależnionymi. Mieszkał z takowymi przez dziewięć miesięcy. 

Miting był bardzo ciekawy. Opłatkowy plus sporo ludzi, w tym również mnie nie znanych. Fajny temat był - krok pierwszy. Jak wróciliśmy na górę, to akurat chłopaki nieśli gościa, który dostał dylerki (nowy spod dwójki). Nieciekawy widok. Później kolację we troje zjedliśmy, bo na miting poszło pięć osób, lecz dwie się prędzej zwinęły (4). 
Trzy osoby doszły."

(1) Informacje zwrotne nigdy łatwe do przełknięcia nie były. W niektórych przypadkach, wręcz bolesne. Każdy z nas to jednak przechodził i pomimo początkowej frustracji, smutku lub złości, wychodziło nam na dobre.
(2) Dość częste zjawisko przy pisaniu pierwszej pracy.
(3) Wszystkim bardzo się podobało i wiele osób jeszcze długo to wspominało. 
(4) Czwartkowe mitingi trwają dwie godziny, zatem kolacja odbywa się w trakcie. Nie było z tym jednak problemu i zawsze jadłem sobie po.
(<< dzień czterdziesty drugi) (dzień czterdziesty czwarty >>)
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz