Przez ten okres przeżyłem różnorakie momenty. Było ciężko, beznadziejnie, ale również fajnie i wesoło, jak w codziennym mym życiu. Najważniejsze, że udało mnie się znaleźć tam to, czego po wyjściu z terapii szukałem. W miarę stabilnego zajęcia, dzięki któremu nie miałem czasu, by siedzieć i ubolewać nad swoją chorobą. Jednocześnie nie było to jakieś szaleństwo, które mogłoby mnie całkowicie pochłonąć doprowadzając do zapomnienia, kim jestem.
Miałem czas dla siebie i na kontynuację terapii, a jednocześnie możliwość wspierania poczucia własnej wartości. Przy okazji poznałem kilka ciekawych osób. Dowiedziałem się także co nieco o możliwościach rozwoju, z czego po zgłębieniu tematu, mam zamiar wkrótce skorzystać. Trenowałem swoją cierpliwość, wyrozumiałość i spokój. Ty chyba głównie dzięki nim udało mnie się przetrwać bezkolizyjnie nie wywołując żadnej afery.
Podsumowując, choć dla większości osób ten konkretny CIS jest generalnie bezużyteczny, mnie osobiście pomógł. A może to ja sam sobie pomogłem?
texte par Raphaël
photo: Bonus Oculus Fotografia
Witam także byłam w CIS 2 lata i odnalazłam swoją wewnętrzną motywację pozdrawiam serdecznie 🌞
OdpowiedzUsuń