piątek, 31 października 2014

Dzień trzydziesty dziewiąty...

Z zeszytu:

"Dzień od rana jako taki. Zasadniczo nic się nie działo ciekawego. Film oglądaliśmy - 'When a man loves a woman' -średni. Po obiedzie ponad godzinę spacerowałem. Pogadałem przez telefon i zwiedziłem taki lasek, tutaj na obrzeżach. 
O 14 zaczęły się warsztaty duchowości. Bardzo byłem ich ciekaw (1). Słyszałem, że ciekawe są i faktycznie tak było. Sporo dały do myślenia. Kolejne odkrywanie siebie i pomoc w zrozumieniu alkoholizmu i walki z nim.

Kolega D. się na mnie wkurzył, bom mu maszynki nie pożyczył. Po tym, jak ostatnio jej nie oddał tylko udostępnił innym, już jej nie zobaczy (2). Życie.
Jakaś obfita kolacja się trafiła. Sporo chleba było do dyspozycji (3). Po kolacji, golenie i kąpiel. Posiedziałem trochę z ludźmi, spróbowałem zadzwonić do koleżanki E. (bez skutku) i poszedłem spać."

(1) Jedne z takich zajęć, które chyba każdemu zapadły w pamięć na długo. Sądzę, że każdy kto nie był typowym ignorantem, a przy tym odnalazł w sobie odrobinę trzeźwego myślenia, mógł z ich sporo wyciągnąć.
(2) O maszynkę do strzyżenia chodzi, która cieszyła się taką popularności, że niekiedy różne jaja z tego wychodziły. Niektórzy jak się dorwali, to mało zakładu fryzjerskiego nie otwarli. A zakład owszem, ale prowadzony przeze mnie. Logiczne, bo to mój sprzęt był.
(3) Był to 15 grudnia, czyli niedziela. Chleb na oddział przyjeżdżał w soboty z przeznaczeniem na cały weekend. Niekiedy, gdy nie udało się równo go rozplanować, to na niedzielną kolację było go znacznie więcej.
(<< dzień trzydziesty ósmy) (dzień czterdziesty >>)
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz