wtorek, 20 maja 2014

Dzień dwudziesty pierwszy...

Z zeszytu:

"Dziś spałem jak kamień. Od rana było jednak dość średnio. Jakieś przygnębienie (?). Zmieniło się to na grupie. Lubię na nią uczęszczać, bo fajnie się gada, są rozmaite tematy, najczęściej bardzo ciężkie, ale jest szczerość. Nawet jeśli nie od początku, to pojawia się po jakimś czasie, gdy kolejne osoby się wkręcają (1). Drugą pracę dziś czytałem. Wyszło fajnie i bardzo ciekawa rozmowa z tego wynikła.
Zimno jest. W nocy przymrozek był, ale rano przynajmniej nie wiało. Później temperatura wzrosła ale wiatr się wzmógł.
Wyszła koleżanka T. Przyszła za to nowa pani i trzech facetów. Jakaś dziwna ekipa. Zasadniczo przyszło czterech ale jeden, przywieziony przez policję, zwiał gdy odjechali.
Na obiad nażarłem się jak świnka, bo prócz dwóch zup, podwójne pyry wciągnąłem. Mimo to przed kolacją dojadałem jeszcze.
Nie było tego w planie, lecz zostałem zaproszony na zajęcia TAZA (2), czyli z asertywności. Lipne były i kawa mnie przez nie wystygła. Jedynym plusem była odegrana na koniec scenka z kolegą A, w której w dziesięć sekund namówiłem go na wódkę. Chyba scenariusza nie zrozumiał (?) Sporo śmiechu z tego wynikło.
Na oddziale obok (ósemka) mała afera była. Policję wezwano, bo facet jednej z pacjentek wtargnął i chciał ją pobić. Oboje są uzależnieni od narkotyków i przemoc już się nieraz zdarzała (3)."

(1) Często było tak, że na początku unikaliśmy otwartości. To chyba normalne i naturalne. Z czasem jednak większość się temu poddawała. Przynajmniej ta część społeczeństwa, która naprawdę chciała coś zrobić ze swym życiem.
(2) Trening Asertywnych Zachowań Abstynenckich.
(3) Ósemka to oddział dla kobiet ale nie związany ściśle z uzależnieniami. Różnorakie przypadki. Szczegółów nie znam, bo tam nigdy nie byłem.
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz