Pojechałem niejako w ciemno, przez co musiałem godzinę czekać, aż któryś z terapeutów "się zwolni". Gdy to wreszcie nastało spędziłem prawie godzinę naświetlając swój problem, oczekiwania i inne takie wstępne cuda. Przy tej okazji udało mnie się jednocześnie wkręcić do psychiatry (jeszcze trudniej na NFZ, niż w przypadku terapeutów), do którego udam się już w poniedziałek. Następna wizyta u terapeuty zaplanowana jest na przyszły piątek, kiedy to uzgodnimy szczegóły dalszej pracy.
Przyznam nieskromnie, że jestem zadowolony z takiego przebiegu sytuacji i sposobu, w jaki sobie poradziłem. Jedyny mankament, to odległość. Dojazd rowerem zajmuje ponad godzinę, ale jak wiadomo, w życiu wszystkiego mieć nie można.
texte et photo par Raphaël
Coś za coś... ważne by odpowiedniego Terapeutę "sobie dobrać" ;-))
OdpowiedzUsuńDokładnie
Usuń