poniedziałek, 4 maja 2015

Dzień czterdziesty szósty...

Z zeszytu:

"Durne sny miałem (1). Głowa mnie boli od zatok. Po śniadaniu drzemkę strzeliłem. Później społeczność i film. Na tym drugim jakąś chorą listę obecności wprowadziły, co spowodowało tylko zamęt. Nie dość że film do bani i oglądam go po raz drugi, to jeszcze dupę zawracają. Wkurwia mnie to (2). Najchętniej zacząłbym coś z tym robić, bo póki co personel się bezkarny czuje (3). Od nas wymagają, a sami w dupie mają.
Po południu się przespałem. Ból i złość nieco mnie na szczęście przeszły. Później polazłem se na spacer. Zadzwoniłem też do koleżanki N. Na "lekturze" pogadaliśmy se w grupie o męskich sprawach. Suma summarum, dzień jakoś mija, dobiega powoli końca. Jeszcze kolacja, mycie, wieczorne pogaduchy i byle do jutra."

(1) To zjawisko jest u mnie typowe i chyba niewiele ma wspólnego z piciem, czy trzeźwieniem. Najlepszy jest brak sennych wizji, bo gdy się pojawiają to w 90% są złe.
(2) Jedna z gwałtownych emocji, jakie miewam po dziś dzień.
(3) Obecność na filmie jest obowiązkowa, a obowiązkiem pielęgniarek jest tego dopilnować. Powinny się przejść po oddziale i sprawdzić, czy nikt w pokoju nie został, a nie przeszkadzać ewentualnym zainteresowanym.
(<< dzień czterdziesty piąty) (dzień czterdziesty siódmy >>)
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz