niedziela, 28 września 2014

Po weekendzie...

Właśnie wracam z długiego weekendu. Wystartowałem pobudką w czwartek o 3.30, po czym udałem się z Pobiedzisk przez Poznań do Katowic i z powrotem. Następnie była Warszawa przez Konin i teraz powrót przez Poznań, by około 23 wejść do domu.
Pozornie powinienem być zadowolony, jednak tak nie jest. Padam na pysk, a ilość negatywnych emocji walnęła mnie w łeb niczym koń kopytem. Dawno psychicznie tak źle się nie czułem. Ponadto intensywność zajęć przekroczyła moje możliwości, mieszczące się w granicach zdrowego rozsądku. Chyba się już do tego nie nadaję, za stary się czuję. Program HALT legł w gruzach totalnie. 
Najdziwniejsze uczucie to samotność, mimo że nie byłem sam.
Zasadniczo, mogę czuć się wielkim szczęściarzem, że uniknąłem tragedii. Następnym razem, nim wpadnę na tak durny pomysł, zastanowię się trzy razy. Mnie alkoholikowi potrzeba spokoju, a nie nadmiaru atrakcji. Taki nadmiar może łatwo zakończyć moje radosne, trzeźwe życie. Krótko mówiąc, zachowałem się jak kretyn i potencjalny samobójca...
texte par Raphaël, photo: l'internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz