piątek, 12 września 2014

Dzień trzydziesty czwarty

Z zeszytu:

"Poranek dziś mroźny, co zapowiadał już wczorajszy wieczór. Plecy mnie ciągle napierniczają. Zgłosiłem się do lekarza (1) i w południe poszedłem. Zapisała mnie tabletki dwa razy dziennie i maść (2). Prowadziłem dziś społeczność i miting. Było całkiem przyjemnie, szczególnie w drugim przypadku. Lubię to (3).
Na grupie przedstawiłem pracę o moich stosunkach z ludźmi, gdy piłem. Niemiłe wspomnienia. Trochę było nie tak jak zawsze, bo rano mieliśmy z L. a później z Z.
Plusem w dniu dzisiejszym jest brak filmu (4). Jak to zawsze we wtorki. Lubię wtorki i czwartki. Przed mitingiem się zdrzemnąłem, bo znów mnie muliło.
Nie mogę się opamiętać z kawą, sporo jej wypijam. Nie przeszkadza mnie to, bo czuję się OK, śpię dobrze, a jedyny minus to  fakt, że zbyt szybko się ona kończy.
Rozmawiałem z koleżanką E., która nawet sama do mnie zadzwoniła. Poprzedniego dnia nie zabrała telefony gdy poszła do znajomych. Stąd wynikało jej milczenie. Wszystko w porządku."

(1) Co oznacza, że ból naprawdę był uciążliwy. Generalnie unikam spotkań z medykami i używania zapisanych przez nich specyfików.
(2) Naproksen i Gasec 
(3) Prowadzenie jakiś zajęć zawsze dawało mnie więcej niż sama na nich obecność. Po prostu było to wtedy jakieś pełniejsze doznanie.
(4) Filmy, szczególnie te edukacyjne, były nudne jak flaki z olejem. Dodatkowo z czasem zaczęły mnie tym bardziej męczyć, że widziałem niektóre po dwa razy. To już jednak była cena dłuższego, niż sześciotygodniowy pobytu.
(<< dzień trzydziesty trzeci) (dzień trzydziesty piąty >>)
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz