środa, 5 marca 2014

Kogo spotkałem na terapii uzależnień...

Celem tego tekstu nie jest oczywiście przedstawienie Wam, Szanowni Telewidzowie, konkretnych osób, których pobyt na oddziale zazębił się z moim. Nie jest także próbą usprawiedliwienia siebie, ponieważ nie odczuwam takiej potrzeby. Chodzi mnie raczej o zerwanie z pewnymi stereotypami. Bardzo często alkoholizm postrzegany jest przez pryzmat patologii, brudu, żebractwa, bezdomności i innych. Nic bardziej mylnego. Oczywiście powyższe stereotypy mają również swoje potwierdzenie, jednak w przedstawionym na poniższym zdjęciu budynku, poznałem wiele bardzo różnych osób.

Zasadniczo każdy z nas był inny, co w przypadku cech charakteru jest rzeczą normalną. Reprezentowaliśmy także całkiem odmienny status, pozycję społeczną, zainteresowania, zawody, płci i wiek. W kwestii tego ostatniego, najstarsza osoba miała lat osiemdziesiąt (bez kilku dni), a najmłodsza osiemnaście. Były oczywiście kobiety i mężczyźni, przy czym facetów było więcej. Średnio przewaga ta wynosiła trzy do jednego. Nie świadczy to oczywiście, że takie faktycznie są proporcje w uzależnieniu obu płci. Temat jest bardziej złożony ale teraz nie zamierzam go poruszać. Wspomnę jedynie, że pierwszy oddział przeznaczony dla pań powstał w Polsce dopiero w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych...

Kogo zatem spotkałem:
- M, 52 lata, zajmuje się wykończeniem wnętrz, z żoną w separacji, dwójka dzieci z którymi nie ma kontaktu, mieszka u brata.
- M, 45 lat, bardzo dziwny człowiek tkwiący w jeszcze dziwniejszym związku. Chyba sam miał problemy z określeniem swej pozycji na tym świecie.
- M, 26 lat, od 14 roku życia brał narkotyki, od bodajże siedmiu nie zażywa, lecz znalazł zamiennik w alkoholu. Obecnie ma siłą rzeczy uzależnienie krzyżowe.
- M, 80 lat, emerytowany myśliwy, dusza człowiek i gwiazda retro, nigdy nie mogłem pojąć, jak znalazł się na oddziale.
- M, 58 lat, człowiek o wielu twarzach, którego życie było bardzo skomplikowane, od sierocińca, przez rodzinę zastępczą, tułaczkę po kraju i w sumie 27 lat odsiadki.
- M, 33 lata, były sportowiec, głośny człowiek o cechach przywódczych. Obecnie zagubiony, także siedział w więzieniu.
- M, 35 lat, ksiądz, zewnętrznie idealista i perfekcjonista, wewnętrznie kompletnie rozdarty. Nie radzi sobie z narzuconymi przez rodzinę, pracę i cały świat wymaganiami.
- M, 47 lat, prywatny przedsiębiorca. Kiedyś pił ale przestał, po 10 latach wrócił, przestał - wrócił itd.
- M, 26 lat, pije od któregoś roku życia.  
- M, 39 lat, kawaler, magister polonista, pracuje dorywczo u rodziny. Praca nauczyciela koliduje z piciem.
- M, 32 lata, żona, dwójka dzieci, stała praca, zaczął od lekkich narkotyków, przerzucił się na dopalacze.
- M, 49 lat, hazardzista, nie pije, nie pali. W kasynach przegrał wszystko od majątku, po rodzinę.
- M, 47 lat, ciężka sytuacja rodzinna i materialna. Wiecznie zadłużony, od ponad dwudziestu lat zarabia zbierając złom i inne surowce wtórne.
- M, 18 lat, od kilku lat jest narkomanem i lekomanem. Temat tak go zainteresował, że rozpoczął własną produkcję. Znajomość Tablicy Mendelejewa i możliwości jej wykorzystania oceniam na celujący z plusem.
- M, 28 lat, narkotyki, alkohol i hazard. Kochany tylko przez swą matkę, której doszczętnie poszarpał nerwy. Człowiek tak niezrównoważony, że chyba drugiego takiego nie znałem.
- M, 63 lata, mieszka w schronisku. Nie ma kobiety i kontaktu z dziećmi. Syn za granicą, córka nie chce go znać.
- M, 72 lata, starszy, bardzo spokojny, sympatyczny pan. Nic o nim nie wiem, poza tym, że jest alkoholikiem.
- M, 35 lat, pije, rozstał się z kobietą, która go z domu wyrzuciła. Ostatnie tygodnie tułał się sypiając w pustostanie.

- K, 47 lat, bardzo sympatyczna, ale strasznie rozbita emocjonalnie. Problem z alkoholem i lekami.
- K, 39 lat, nauczycielka, choruje na alkoholizm.
- K, 61 lat, alkoholiczka, nadpobudliwa gaduła, która przez swoje usposobienie często popada w konflikty.
- K, 32 lata, samotnie wychowuje córkę. Ma jednak wsparcie w rodzicach. Faceta brak.
- K, 56 lat, alkoholiczka, od dwudziestu lat częściowo sparaliżowana. Mieszka z córką i wnuczką.
- K, 50 lat, nauczycielka, pozorna siła spokoju, a jednak ma problem z lekami i alkoholem.
- K, 42 lata, rozwiedziona, mieszka z córką. Problemy, niepowodzenia życiowe zapija alkoholem.
- K, 69 lat, cztery lata temu rozstała się z mężem i wtedy zaczęła pić. Pierwsze wrażenie - ciepła, pogodna babcia.
- K, 26 lat, młoda mężatka. Pozornie szczęśliwa i niczego jej nie brakuje. Alkoholiczka.
- K, 52 lata, wesoła, energiczna kobieta, która bardzo kocha swe dzieci. Jak zaczyna pić to "balety" są ważniejsze od wszystkiego.

No... To jedynie część osób, które zapamiętałem. Wydaje mnie się jednak, że wystarczająca, by ukazać, że uzależnienie może dotknąć dosłownie każdego. W każdej chwili, w każdym wieku i niezależnie od tego, co kto w życiu robi. Stereotypy rodzą się jedynie na podstawie tego, co widzimy. Przykładowo, ludzi na ulicy, pod budką z piwem, czy sklepem (najczęściej mężczyzn). Tych których nie widzimy jakby nie było. To nieprawda. Osoby uzależnione są wszędzie. Nawet wśród nas. Często jest to jedynie kwestia kamuflażu. Osoba majętna nie musi iść do sklepu gdy jest w kiepskim stanie. Alkohol dostarczy jej taksówka. Kobiety piją wcale nie mniej od mężczyzn. Mają jednak więcej wstydu w sobie. Bardziej dbają o prywatność i swój wizerunek. 

Mnie samego ogrom ludzi nie postrzegał nigdy przez pryzmat uzależnienia. Niektórzy przekonali się o tym, że jestem alkoholikiem dopiero gdy ujrzeli mnie "w akcji". Inni dowiedzieli się dopiero niedawno, gdy zacząłem o tym głośno mówić. Przez te wszystkie lata, o mojej chorobie wiedziała zaledwie garstka osób...
Mam nadzieję, że jeśli ktoś częściowo odnajdzie się w powyższym spisie, to się na mnie nie pogniewa. Moim celem nie jest przecież urażenie kogokolwiek.
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz