Bywa, że… ogarnia nas tak silne uczucie buntu, że słowa modlitwy nie chcą nam przejść przez gardło. W takich przypadkach nie powinniśmy mieć sobie tego za złe, a po prostu przeczekać niedobry moment i powrócić do modlitwy, kiedy tylko będzie to możliwe, świadomi, że znów znaleźliśmy się na dobrej drodze.
12 kroków i 12 tradycji, str. 104
Czasem podnoszę głos i gniewnie tupię nogą, odwracając się od mojej Siły Wyższej. Po jakimś czasie moja choroba mówi mi, że znów zawaliłem sprawę i że jeśli nadal będę się złościł, to z pewnością znów się upiję. W takich chwilach rozbuchanej samowoli przypominam człowieka, który ześlizgnąwszy się ze skały, wisi na niej uczepiony jedną ręką. Powyższy fragment jest dla mnie “siatką bezpieczeństwa” w tym sensie, że przynagla mnie, abym spróbował zachować się inaczej – na przykład, był łagodny i cierpliwy wobec siebie. Daje mi on pewność, że moja Sił Wyższa poczeka, aż znowu zechcę zaryzykować – puszczę skałę, której kurczowo się uczepiłem, bezpiecznie wyląduję na siatce i pomodlę się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz