poniedziałek, 29 lutego 2016

Koniec szpitalnej kadencji...

W piątek, 26 lutego, wyszedłem ze szpitala. Byłem tam w sumie 43 dni i choć można by to podsumować, jako wycięcie z życiorysu, ja uważam, że podjąłem słuszną decyzję. W ciągu tego czasu targały mną różne emocje, a chwilami było niezwykle ciężko. Do tego stopnia, że nie obyło się bez zwiększonej dawki leków. Miałem też opiekę psychologiczną, która bardzo, bardzo mi pomogła.
Udało mi się otworzyć oczy na pewne sprawy, a na pozostałe spojrzeć z innej perspektywy. Był to także czas rozbudowy mej sfery duchowej. Zbliżyłem się do Pana przez modlitwę, czytanie pisma i udział w nabożeństwach. Dodatkowo poznałem kilka fajnych osób, a u kogoś, kogo znałem wcześniej, odnalazłem w końcu przyjaciela. Nie dlatego, że się nim stał, tylko że ja to dostrzegłem.

Teraz pozostało mi "kroczyć spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu oraz pamiętać, jaki pokój może być w ciszy" (Desiderata). Na temat swoich planów nie będę się rozwodził, pozostawiając je do własnej realizacji. Nie oznacza to, że nie będę Was, Szanowni Telewidzowie, informował na bieżąco. Wręcz przeciwnie.
Pozostając z uśmiechem na twarzy...
Rafał

1 komentarz: