15.01
Około 13 trafiłem na oddział F5. Przyjęcie trwało jakąś godzinę. Na pierwszy rzut oka nie jest tu chyba źle. O pół do piątej dostałem łóżko na sali i mogłem się ciut rozgościć. Obsługa jest bardzo miła. Lekarz prowadząca zdaje się też konkretna.
16.01
Dawno tak dobrze nie spałem. Położyłem się chwilę po 22, włączyłem sobie psalmy i nawet nia pamiętam, ile wysłuchałem. Przez większość dnia układałem puzzle, bo to mnie odłącza od myślenia.
17.01
Nie wiem, jak to się dzieje, ale śpię tu jak zabity. Chyba jakieś fajne leki mam na to. Pod kilkoma względami jest tu całkiem nieźle. Nie ma nudy, bo prócz puzzli są książki, gry, stół do ping ponga, piłkarzyki, rowerek, TV i radio. Ciekawostka - do porannego mierzenia ciśnienia nie wołają, tylko przychodzą do śpiącego mnie.
Nawiązałem kontakt z pewnym młodym pacjentem, który dotąd rozmawiał tylko z matką.
Ogólnie nastrój mam stabilny, na poziomie głebokiego smutku.
18.01
Pusta palarnia na oddziale to niesamowicie rzadka sytuacja. Występuje głównie tuż po jej sprzątaniu. Najbardziej fascunuje mnie jednak fakt, że osoby, które nie mają fajek i ciągle od kogoś sępią, palą w efekcie dużo częściej niż ja. Jest to o tyle ciekawe, iż tych bez własnego tytoniu zdaje się być więcej. Od kogo tak ciągle "pożyczają"? Tego pewnie nie wie nikt...
ŻYĆ WŁASNYM ŻYCIEM, SKUPIAĆ SIĘ NA BLISKICH.
Chyba trafiłem na zbyt ostry oddział. Kaftan bezpieczeństwa, pasy, histerie, konwersacje z wyimaginowanymi postaciami, kompulsywne zabawy włącznikiem światła, itp. Na szczęście moja pani doktor zaproponowała mi dziś przeniesienie na inny oddział, który specjalizuje się w depresjach. Może są tam też odpowiednie zajęcia, bo póki co trenuję jedynie spokój i cierpliwość...
19.01
Dostaliśmy histeryka, beksę na pokój. Szczęście, przed snem był spokojny, ale rano mnie już obudził
20.01
Wczoraj przed południem zostałem przeniesiony na inny oddział. Lżejszy, spokojniejszy i bardziej nastawiony na dolegliwości depresyjne. Łóżka i szafki drewniane oraz możliwość wychodzenia dają wrażenie nie do końca szpitalno-psychiatryczne. Bardzo dobrze, bo tak milej jakby.
Pojawił się nieplanowany problem z dalszą terapią. Otóż zapisy do Pruszkowa są możliwe tylko osobiście. Tym samym muszę poczekać do wypisu stąd, pojechać tam ze skierowaniem, zaczekać na wolne miejsce... ehhh. Mam jednak plan B, który spróbuję wdrożyć i może uda mi się przejść bezpośrednio, bez zbędnych przestojów.
21-25.01
Obniżony nastrój. Tylko ja, nadzieja i pewna książka w uszach...
26.01
Dziś gorzej spałem, bo mam zmniejszoną dawkę leku. Zasnąłem dobrze, ale kilka razy się budziłem.
Zabiegany jestem ostatnio.
Odwiedziny miałem, kilka konsultacji lekarskich, wymarsz do sklepu po kawę, jakieś zajęcia społeczne i wreszcie rozmowy, rozmowy, rozmowy...
W czwartek lecę się zapisać do tutejszego ośrodka uzależnień, a w poniedziałek do Pruszkowa. Wolę to drugie, ale jak na przyszłego studenta przystało, składam papiery na dwie uczelnie. Heh
O... o praniu ręcznym bym zapomniał.
Co jeszcze? Żyję i mam się jakby ciut lepiej.
27.01
Pierwsza konsultacja w tutejszym Ośrodku Terapii Uzależnień za mną. Jutro ciąg dalszy, lecz najpierw muszę odpowiedzieć na 4 ważne pytania:
1. Co uzyskałem podczas odbytego leczenia?
2. Jakie zalecenia otrzymałem przy wypisie?
3. Jak wyglądała realizacja zaleceń (co udało się zrealizować, a czego nie i jakie były tego powody)?
4. Jakie cele, trudne fo osiągnięcia w warunkach ambulatoryjnych, chcesz osiągnąć starając się obecnie o przyjęcie do ośrodka?
28.01
W tutejszym OTU mają dziwny proces rekrutacj. Sądzę, że ktoś stojący nad przepaścią morza wódki, w kryzysowej sytuacji może spaść i utonąć.
Podniosła mnie na duchu konwersacja z pewną osobą. Szczególnie te kilka słów:
"... Nie wyrzucaj sobie. To nie pomaga. Podkreśl grubą krechą i powiedz, teraz idę do przodu. Nie zmienisz tego co się stało, ale na bazie tego możesz walczyć, aby było lepiej..."
Jak niewiele czasami trzeba, by poczuć się lepiej.
Siostra do mnie list miłosny napisała. Kompletnie wymiękłem i nie wiem, co napisać ze wzruszenia.
29.01
Nie ma drogi na skróty do miejsca, do którego dojść warto...
30.01
Przeglądałem Codzienne Medytacje i takie zdanie mi utkwiło: "... Przepiłem te lata, kiedy powinienem był dojrzewać emocjonalnie..."
(myśl przewodnia AA na 28 marca). Wszystko się zgadza.
Wiele rzeczy, zjawisk i uczuć zacząłem poznawać dopiero w fazie trzeźwienia, czyli bardzo późno.
Na tutejszym mitingu byłem. Jutro też się wybiorę, choć nie wiem, czy poprawi mi to nastrój.
31.01
Radości brak. Zdarzeń póki co, również.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz