Oczywiście na pomysł przystałem, bo przecież to nie boli. Tym samym dwa dni temu zaprosiliśmy do siebie wspomnianego człowieka. Przybył bardzo chętnie aby porozmawiać, posłuchać co mnie dręczy i spróbować wspólnie poszukać rozwiązania. Oczywiście nie jest tak, że ktoś pstryknie palcami i będę dożywotnio szczęśliwy, warto jednak szukać opinii innych i rozważyć dodatkowe kroki. Ja zamierzam tak uczynić, bo nie uważam się za wszechwiedzącego, nieomylnego speca od trzeźwości. Każdy kolejny kontakt, każdy krok, to większa szansa przeżycia...
texte et photo par Raphaël
Popieram ... ;-))
OdpowiedzUsuńI ja też :)
OdpowiedzUsuń