poniedziałek, 21 września 2015

Drugi tydzień w szpitalu...

...przeszedł do historii. Teraz już z górki będzie, bo w czwartek (dwudziestego czwartego) wychodzę. Leki już działają, a moje samopoczucie jest bez porównania lepsze. Dalszą farmakoterapię będę stosował w domu, a to co pojawia się w głowie, omawiał spokojnie, indywidualnie. Podczas pobytu tutaj zyskałem wyciszenie, choć nie zawsze było to łatwe. W sumie się chyba udało i nawet z ust osób trzecich usłyszałem, że nerwy mam ze stali. Jestem innego zdania, a mój spokój wynika z tego, że nie przyszedłem tutaj, by żyć życiem oddziału i tutejszych mieszkańców.
Cieszę się, że to tak wyszło, bo dłuższy pobyt mógłby zacząć mi szkodzić. Potrafię zachować dystans, ale wszystko działa do czasu. Mnogość ludzi z problemami ma jednak swój wpływ. Ogólnie jestem zadowolony, a spory wpływ na to miały słowa pani ordynator, która rzekła, iż zrobiłem ogromny postęp. Nie mnie to oceniać, lecz skoro specjalista tak mówi, to pewnie coś w tym jest. Teraz byle do czwartku i powrót do codziennego życia. Różowo pewnie nie będzie, ale postaram się dać radę. Pobyt na tutejszym oddziale aż tak fajny nie był, bym chciał tu jeszcze wracać.

texte et photo par Raphaël

2 komentarze:

  1. Też myślę, że pobyt w szpitalu to żadne mecyje :) Dobrze, że już wracasz do domu, silniejszy i spokojniejszy. Fajnie by było, gdybyś znalazł jakieś zajęcie. Najlepiej w miarę dobrze płatne :) I tego Ci z całego serca życzę!!!

    OdpowiedzUsuń