piątek, 10 października 2014

Dzieci...

Patrząc na moje dotychczasowe życie powtarzam niejednokrotnie, iż moim największym sukcesem jest to, że nie mam dzieci. Czynny alkoholik plus dzieciaki to istna tragedia. Podczas terapii nasłuchałem się już wielu opowieści na ten temat i każda robi na mnie spore wrażenie.
Osoba dorosła w postaci małżonka, partnera, rodzica itd. ma tę przewagę, że może samodzielnie podejmować wybory. Dziecko nie ma takiej możliwości, szansy. Z całego zła, jakie wokół siebie siałem przez lata na szczęście nie począłem DDA. Nie stworzyłem człowieka, by go później krzywdzić...

W sumie zmierzam jednak do pewnej historii, którą usłyszałem wczoraj. Kolega spotyka kolegę i pyta o jego żonę. Konkretnie o to, kogo urodziła. W odpowiedzi usłyszał, że jeszcze nie urodziła. Bardzo go to zdziwiło, bo był pewny, że to już dawno nastąpiło. Po dwóch dniach spotkali się ponownie i okazało się, że spotkał w między czasie ową kobietę. Z córką oczywiście, która wcale nie była noworodkiem...

Historię, którą opowiedział wczoraj ów kolega ojciec, pamięta jedynie z opowiadań.
texte par Raphaël 
photo: opoka.org.pl 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz