poniedziałek, 31 marca 2014

Dzień piętnasty...

Z zeszytu:

"W temacie pisma wszystko w porządku. Sprawa w toku, tyle że zawieszona na czas ukończenia terapii. Pozytywnie.
Społeczność dziś po raz pierwszy prowadziłem. Koleżance B (od trzech dni tutaj) telefon zapikał. Znów się afera zrobiła i obsługa stała się bardziej czujna. W efekcie dwie osoby wyleciały po tym, jak przyłapano je na rozmowie. Na szczęście obu zaliczono terapię jako ukończoną. Wprawdzie kolega A miał wyjść jutro, ale koleżance M pozostał aż tydzień. Była tu z nakazu, zatem zaliczenie to dla niej ważna rzecz (1). 
Po wykładzie o piętnastej, mieliśmy w kilka osób spotkanie ze studentami IV roku medycyny. Jako jednego z bardziej gadatliwych oczywiście mnie tam wysłali. Później byłem na mitingu. niestety tylko do połowy, bo nie mogłem się skupić. Teraz też nie mogę. Drzewo przesadzone, czyli lipa mnie trochę ogarnęła. Po wieczornym telefonie, trochę mnie ulżyło. Wiersz miejsce napisałem."

(1) W przypadku nakazu sądowego ukończenie terapii jest bardzo istotne. Jego brak powoduje bowiem wyznaczenie nowego terminu. Z punktu widzenia samego leczenia zmuszanie do niego nie ma większego sensu. Nie da się przecież nikomu pomóc nakazem. Musi chcieć tego sam. Procedura jednak o to nie dba. Procedura, jak większość tworzona jest dla samej procedury. Kompletnie bez pomyślunku.
(<< dzień czternasty) (dzień szesnasty>>)
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz