środa, 26 lutego 2014

Cienka granica...

Po opublikowaniu ostatnio tekstu pt. "Z jakiego powodu i kiedy stałem się alkoholikiem?" odezwało się do mnie kilka osób z prywatnymi komentarzami. Były one różne, ale jedna rozmowa szczególnie mnie poruszyła. Pewna koleżanka, opowiedziała mnie krótką, acz bardzo interesującą historię. Oto ona:

"(...)i kiedyś w południe byłam umówiona ze swoim chłopakiem. Poszłam do niego do akademika i gdzieś mieliśmy jechać ... było samo południe, a obok przystanku był sklep z alkoholem. Mówię do niego - choć, kupimy sobie po piwku. A on "nie, nie mam ochoty". No to kupiłam tylko sobie (i jeszcze bułkę)... i na przystanku to piwko i bułkę rozparcelowałam czekając na tramwaj.
Kilka razy pytałam się go czy chce, a on twardo, że nie

Jakoś nie mogłam tego jego NIE zrozumieć ... ono mnie nurtowało, nie dawało spokoju ... myślałam: "czy on jest normalny ?" "dlaczego nie chce piwa ?", "przecież piwo jest super, zawsze i wszędzie" ... a na drugi dzień (czyli po całym dniu nurtowań) miałam myśl: "a może to ja nie zachowuję się normalnie" ?

I postanowiłam przetestować siebie. Powiedziałam sobie: miesiąc bez picia ... - chciałam zobaczyć co będę czuła, czy to będzie ok czy może okaże się trudne???

Dało się, nie piłam przez miesiąc... chodziłam z nimi, oni pili a ja ani łyczka...

Ale to okazało się jednak dość trudne ... wiesz, ja oczywiście nie byłam uzależniona fizycznie... ale emocjonalnie już trochę tak... miałam już inną hierarchię wartości - tj. na piwo NIGDY nie żal pieniędzy, a na bilet tramwajowy np. żal. Podobał mi się mój stan po wypiciu, bardzo mi się podobał...

No i bawiliśmy się świetnie, po alkoholu byliśmy jak szalone dzieciaki ...

Ten miesiąc wytrzymałam... i wiedziałam, że to mnie uratowało... że byłabym "dobrym alkoholikiem".
Pod koniec miesiąca czułam zupełnie inne emocje do alkoholu niż wtedy, na tym przystanku... naprawdę czułam, że lubię ale nie jest moim "guru".

To moja historia "niedoszłego alkoholika" - ale z dużym potencjałem!!!"

Dlaczego zwróciłem na to uwagę? Z całą pewnością ucieszyłem się, że mój tekst dał niektórym do myślenia. W jakiś sposób daje mnie to mobilizację do pisania. Najważniejsze jednak, że ta opowieść w kilku jedynie zdaniach, doskonale obrazuje, jak krucha jest granica. Jak łatwo można ją przekroczyć i wpaść w nałóg. Resztę pozostawiam Wam, Szanowni Telewidzowie do ewentualnego przemyślenia...

texte par Raphaël et amie, photo: Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz