Po opublikowaniu ostatnio tekstu pt. "Z jakiego powodu i kiedy stałem się alkoholikiem?" odezwało się do mnie kilka osób z prywatnymi komentarzami. Były one różne, ale jedna rozmowa szczególnie mnie poruszyła. Pewna koleżanka, opowiedziała mnie krótką, acz bardzo interesującą historię. Oto ona:
"(...)i kiedyś w południe byłam
umówiona ze swoim chłopakiem. Poszłam do niego do akademika i
gdzieś mieliśmy jechać ... było samo południe, a obok przystanku
był sklep z alkoholem. Mówię do niego - choć, kupimy sobie po
piwku. A on "nie, nie mam ochoty". No to kupiłam tylko
sobie (i jeszcze bułkę)... i na przystanku to piwko i bułkę
rozparcelowałam czekając na tramwaj.
Jakoś nie mogłam tego jego NIE
zrozumieć ... ono mnie nurtowało, nie dawało spokoju ... myślałam:
"czy on jest normalny ?" "dlaczego nie chce piwa ?",
"przecież piwo jest super, zawsze i wszędzie" ... a na
drugi dzień (czyli po całym dniu nurtowań) miałam myśl: "a
może to ja nie zachowuję się normalnie" ?
I postanowiłam przetestować siebie.
Powiedziałam sobie: miesiąc bez picia ... - chciałam zobaczyć co
będę czuła, czy to będzie ok czy może okaże się trudne???
Dało się, nie piłam przez miesiąc...
chodziłam z nimi, oni pili a ja ani łyczka...
Ale to okazało się jednak dość
trudne ... wiesz, ja oczywiście nie byłam uzależniona fizycznie...
ale emocjonalnie już trochę tak... miałam już inną hierarchię
wartości - tj. na piwo NIGDY nie żal pieniędzy, a na bilet
tramwajowy np. żal. Podobał mi się mój stan po wypiciu, bardzo
mi się podobał...
No i bawiliśmy się świetnie, po
alkoholu byliśmy jak szalone dzieciaki ...
Ten miesiąc wytrzymałam... i
wiedziałam, że to mnie uratowało... że byłabym "dobrym
alkoholikiem".
Pod koniec miesiąca czułam zupełnie
inne emocje do alkoholu niż wtedy, na tym przystanku... naprawdę
czułam, że lubię ale nie jest moim "guru".
To moja historia "niedoszłego
alkoholika" - ale z dużym potencjałem!!!"
Dlaczego zwróciłem na to uwagę? Z całą pewnością ucieszyłem się, że mój tekst dał niektórym do myślenia. W jakiś sposób daje mnie to mobilizację do pisania. Najważniejsze jednak, że ta opowieść w kilku jedynie zdaniach, doskonale obrazuje, jak krucha jest granica. Jak łatwo można ją przekroczyć i wpaść w nałóg. Resztę pozostawiam Wam, Szanowni Telewidzowie do ewentualnego przemyślenia...
texte par Raphaël et amie, photo: Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz