sobota, 21 października 2017

Lubię...

Sobota - budzik zadzwonił o 5:30. Nie powiem, bym się wyspał, a do tego jestem ciut chory. Ale... nie mam kaca i to jest piękne. Bo w sumie, to ja lubię być trzeźwy, miast męczyć się, dusić w oparach wódy, pocić, rzygać i co ino.
W dupę z takim życiem! Wypoczęty pewnie już nie będę nigdy, ale przynajmniej łeb mnie nie boli, nie muszę szukać "gaśnicy", ani wychodzić nigdzie przed czasem, by zdążyć do sklepu.
Kawę wypiłem, wsiadam na rower (ha! po przepiciu bałbym się do ubikacji iść) i lecę na nabożeństwo do Dominikanów.
Pogody Ducha Wam życzę, Rafał

2 komentarze: