niedziela, 29 maja 2016

Tylko człowiek...

Kim jesteś? Jeżeli osobą, która czyta mój blog od jakiegoś czasu, to bez wątpienia wiesz, że nie jestem ideałem. Mało tego, bardzo mi do tego wizerunku daleko. Jeśli jesteś tu "nowy" i szukasz opowieści, co robiłem, by nie pić przez te wszystkie lata, to słabo. Nie ma tu takowych. Nic straconego jednak, bo można podobne odnaleźć na niemal każdym mitingu. Ja nie jestem sposobem jak żyć - ja jestem tym życiem...
Co się na to składa? Wzloty i upadki, sukcesy i porażki, ale nade wszystko - ciągła walka o normalne życie. Bezustannie poszukuję sposobu na siebie, lecz nie złotego środka, a raczej drobnych spraw, dzięki którym uda mi się ustabilizować. Póki co moje życie jest ciągłą sinusoidą i to najbardziej burzliwą, bo emocjonalną. Od czasu do czasu coś szarpie mą psychiką i nie pozwala na komfort spokojnego trzeźwienia. Najważniejsze jednak, że się jeszcze nie poddaję.

Uwierzcie mi jednak, Szanowni Telewidzowie, że nieraz mam ochotę to wszystko pierdolnąć i poddać się wszelkim wirom w alkoholowej rzece. Szczególnie ma to miejsce, gdy nie uda się nie napić. Zadaję se wtedy pytanie, jaki ma to sens? Może alkohol w mej krwi jest już tak naturalny, że nie warto z tym walczyć? Sposobu na przetoczenie jeszcze nikt nie wynalazł, a nawet jeśli, to mózg pozostaje. Kiedy źle się dzieje, to on podpowiada "napij się człowieku, choć na chwilę zapomnisz". Faktycznie mogę zapomnieć i faktycznie na chwilę.

Siła, z jaką alkohol atakuje podświadomość jest niebywała. Niemożliwa do pojęcia dla kogoś, kto tego nie przeżył. Do tego stopnia to działa, że nieraz sobie myślę, iż gdybym pił bezustannie, to ciągle miałbym luz. Absurd? Na logikę owszem, jednak uczucia niewiele z nią mają wspólnego. Szczególnie, gdy pojawia się uczucie jakiejś beznadziei, bo to ona najczęściej pcha do kieliszka. Na wesoło mi się nie chce, bo wtedy zachowuję myślenie na zasadzie "skoro jest dobrze, to nie warto ryzykować". Gdy pojawia się problem, przebijają się pytania w stylu "to może być jeszcze gorzej? Niemożliwe!".

Po co ja to piszę właściwie? By uświadomić niektórym, że proces trzeźwienia jest cholernie złożony, oraz by osoby, które mają podobnie jak ja, wiedziały, że nie są w tym same. Mimo wszystko jednak wierzę, że choć sytuacja bywa ciężka, a nawet beznadziejna, to warto po raz kolejny próbować. Bez obaw zatem, nie planuję przerobić nazwy bloga na "aktywny alkoholik".

Pogody ducha mimo wszystko!
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz