Bzura kompletna, bo ja nie mam nic, a to co mnie otacza jest zasługą innych i mego pasożytnictwa. Mój dach nad głową to szpital psychiatryczny. Dalej w planach miałem osiem tygodni terapii. A co później? Jako klasyczny kleszcz powinienem się kogoś uczepić. Problem polega jednak na tym, że moje sumienie już mi nie pozwala. Nie chcę też żyć więcej złudzeniami, że coś się zmieni, coś osiągnę, kiedyś się odwdzięczę. Najlepiej będzie dla wszystkich, jak po prostu zniknę. Takie właśnie myśli mam teraz w głowie. Szczegóły pozostawię w niej samej, ale mogę zapewnić, że nie zamierzam się zabić. Nie po to Bóg dał mi życie, bym miał to w ten sposób zszargać. A jeśli ma na mnie jakiś plan, to i tak go zrealizuje. A jeśli nie - to trudno, i tak wszystko mi jedno...
texte et photo par Raphaël
To co kto myśli o tym co piszemy to jedno, a to co my chcemy napisać to drugie. Czasem mam wrażenie ze niektórych boli nasza szczerość i to że nie ukrywamy tego co w nas. Takie dni zwątpienia też muszą być. Ja wierzę! i to cholernie mocno wierzę. Bo w niektórych Wartościowych Ludzi dla mnie najważniejszych moje wierzenie jakieś może zwyczajne jest. Siły mi w Twoją Wartość i Twoją Siłę (jaką masz!!) nigdy nie zabraknie.
OdpowiedzUsuń