poniedziałek, 14 września 2015

Tydzień w szpitalu...

...właśnie mi minął. Ogromną zaletą tego oddziału jest to, że mam kontakt ze światem zewnętrznym, czyli telefon i komputer do dyspozycji. Co ja tutaj robię, tego dokładnie nie wiem. Zostałem skierowany przez lekarza psychiatrę z uwagi na stan depresyjny. Ten czas, gdy tu jestem przeznaczam na wyciszenie. Mam wiele spraw do przemyślenia i rzeczy do zrobienia, a czuję się jakby przygniatał mnie głaz. Dostaję tutaj leki, lecz nie ma tego wiele, zatem jak się domyślam, nie jest ze mną tragicznie. Jedna tabletka dziennie ciężkich stanów nie leczy, a tyle właśnie łykam co rano od wtorku.
Ponoć ich działanie ujawnia się po dwóch tygodniach, więc minimum trzy na pewno tutaj spędzę. Dziś doktor mnie pytała, jak się czuję i czy myślę już o wyjściu. Odparłem, że jestem spokojniejszy, lecz na opuszczeniu oddziału wcale mi nie zależy. Nie zamierzam tu siedzieć na siłę, ale nie chcę też dążyć do wyjścia. Zobaczę, co będzie się działo, bo nie warto nic robić na siłę. Póki co, jak wspomniałem, jestem mniej nerwowy i powoli łapię dystans do siebie i życia. Gdyby szło dalej tym torem, to myślę, że będzie mi łatwiej. Gdybym nie podjął tych działań, to mógłbym się raczej zamęczyć..
texte et photo par Raphaël

2 komentarze:

  1. Myślę, że takie wyciszenie jest dla Ciebie na ten moment dobre. A masz też jakieś zajęcia terapeutyczne grupowe czy indywidualne? W każdym razie moje wsparcie masz nadal :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęć brak. To oddział szpitalny, a nie terapeutyczny. Dziękuję za dobre słowo.

      Usuń