Jest to naprawdę taki dar, za który nie oczekuje się niczego w zamian. Przychodzący z pomocą nie spodziewa się ani żadnej zapłaty, ani nawet wdzięczności. Ale wkrótce przekonuję się, że mocą jakiegoś Boskiego paradoksu – bezinteresownie dając z siebie, czuję się hojnie wynagrodzony, niezależnie od tego, czy jego dar został przyjęty, czy nie.
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 109
Dzięki niesieniu pomocy w ramach Dwunastego Kroku zrozumiałem, na czym polega radość i satysfakcja, jaka płynie z dawania, gdy nie oczekuje się niczego w zamian. Początkowo spodziewałem się, że ludzie którym pomagałem, będą zdrowieć; szybko jednak przekonałem się, że wcale nie musi się tak stać. Kiedy nabrałem dość pokory, żeby zaakceptować fakt, że nie każde niesienie posłania kończy się sukcesem, stałem się otwarty na przyjęcie”nagród”, jakie płyną z bezinteresownego dawania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz