Kilka godzin później opuszczałem doktora Boba...Ten wspaniały, dobrze znany, szeroki uśmiech zajaśniał mi na jego twarzy, gdy powiedział niemal żartobliwie:
"Pamiętaj, Bill, nie spaskudźmy tego. Zachowajmy to w prostocie!" Odwróciłem się, nie mogąc wykrztusić ani słowa. Wtedy widziałem go po raz ostatni.
Anonimowie Alkoholicy wkraczają w dojrzałość, str. 278
Po wielu latach zachowywania trzeźwości, od czasu do czasu stawiam sobie pytanie: "Czy to na prawdę może być aż takie proste?" A potem, na mitingach, spotykam niegdysiejszych cyników i sceptyków, którzy dzięki AA wyrwali się z piekła nałogu - uporządkowali swoje życie, nauczyli się znosić siebie i świat bez pomocy alkoholu, podzielili swój czas na dwudziestoczterogodzinne odcinki i żyjąc w teraźniejszości, stosują kilka zasad Programu najlepiej jak potrafią. Gdy widzę to wszystko, po raz kolejny uzmysławiam sobie, że chociaż nie zawsze jest łatwo, to Program działa - o ile tylko niczego zbytnio nie komplikuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz